Cytat na dziś: szkodliwość nauki
- 4 minut czytania - 655 słów [Cytat na dziś] , [WTF]Badania trudnych zjawisk przyrody, oddawanie się liczeństwu (matematyce) i t. p. – często czynią odnośnego mężczyznę niedołęgą.
– Stanisław Kurkiewicz, “Z docieków (studyów) nad życiem płciowem: luźne osnowy (tematy). 2, Szczegółowe odróżnienie czynności płciowych”
Kurkiewicz usiłował wprowadzić polskie słownictwo w zasadzie na wszystko. Mamy więc samieństwo (masturbację, nie od samca, ale od robienia czegoś samemu; autor bardzo szczegółowo omawia różne techniki dla kobiet i mężczyzn); płcenie (seks); płciwie lub płciwo (narządy płciowe); błogoszczenie (orgazm); krzątanie się przedpłceniowe (gra wstępna); strzyknina (ejakulat); zwisak (penis) i chwalstwo zwisakowe (kult penisa) oraz merdanka (“igranie ze zwisakiem”); łechtka (łechtaczka); rzyciowanie i ustowanie (seks analny i oralny; w tym drugim autor rozróżnia ustowanie głębokie i wargowe muskanie zwisaka, nb seks oralny w przypadku kobiety autor nazywa polizalstwem); rówieśnopłcienie (homoseksualizm; w przypadku mężczyzn, autor rozróżnia rzyciownika – aktywnego od rzyciowanka – pasywnego; podobnie ustownik i ustowanek); samidło (przyrząd do masturbacji, w szczególności dildo; w tym samidło długie w przypadku równieśnopłcenia kobiet) i wiele, wiele innych.
Autor nie ograniczył się też bynajmniej do dziedziny seksu, jak świadczy przykład “liczeństwa”. Wymyślił też takie słowa jak rozrywność (sport), chorujnica (hipochondria), poradek (pacjent); ruchnia (maszyna); tobiectwo (altruizm); zgnębiączka (depresja); czulciczne (nerwicowe) i czulcica (nerwica); zimnica (malaria; ale z tym to się chyba gdzieś spotkałem…); i najpiękniejsze określenie na laika jakie widziałem: NIEUMIEC.
Ten człowiek miał zresztą chyba zadatki na Kinseya; w innym miejscu i innym czasie stałby się międzynarodową sławą. Zadziwiająco wiele spostrzeżeń jest trzeźwych czy wręcz współczesnych, chociaż z drugiej strony nie brak rzeczy takich, że tylko za głowę się łapać. Nie będę Wam odbierał przyjemności z tej lektury podając przykłady.
Cała książka dostępna przez archiwum Polony.
Komentarze
Komentarz: Jan Rudziński, 2019-10-01 08:57:06:
Boy miał o tym notki… http://blabler.pl/s/10sY6 , http://blabler.pl/s/10tjw
Komentarz: telemach, 2019-10-01 21:12:20:
Dyć piękne. A swoją drogą jest rzeczą fascynującą jak odbieramy język. Przecież żadne z powyższych określeń nie powinno budzić wesołości.
A jednak budzą i to raczej niepohamowaną, chociaż to co stało się normą , a co pozostało egzotycznym dziwolągiem jest wynikiem przypadku. I tak ostał się prawie do dziś samogwałt, ale merdanka to już nie. Natomiast taczanka, kaszanka, i wiązanka - mimo że również śmiesznie brzmiące nie budzą niczyjego zdziwienia. Najwidoczniej przyzwyczajenie decyduje o tym co bez większych oporów szybko uznajemy za językową normę..
Komentarz: Hoko, 2019-10-02 07:33:47:
telemach, ten proces cały czas się toczy, teraz przybrał na sile za sprawą feminizacji nazw zawodów itp. - i też bywa nieraz i śmieszno, i dziwno. Ale język - rzecz umowna, do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.
A takimi słownymi konstrukcjami nieźle zasuwał się też Lem, głównie w Cyberiadzie, ale tam była to zabawa :)
Komentarz: January, 2019-10-02 08:13:34:
No więc ja go wcale nie wyśmiewam, wręcz przeciwnie, żałuję, że jego słowa nie weszły do obiegu. Bo w języku polskim można albo medycznie, albo wulgarnie, albo obciachowo. I tak jak Hoko miałem silne skojarzenia z Lemem.
Komentarz: telemach, 2019-10-03 10:57:35:
Ależ ja nie twierdzą, że wyśmiewasz. Chodzi mi raczej o wesołośś nie posiadającą żadnego obiektywnego zakotwiczenia, a wynikającą z subiektywnego odbioru języka. Wychodzi dajmy na to w polskim teatrze aktor na scenę i z ponurym wyrazem twarzy zaczyna deklamować: “Být či nebýt, to je otázka!” Polska widownia wybuchnie śmiechem. Zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że gdyby sytuacja miała miejsce (dajmy na to) w Niemczech lub Anglii , a aktor wygłosił swą kwestę po polsku, to sytuacja by się powtórzyła.
Nie wiemy dlaczego tak jest. Dlaczego Polacy odbierają czeski jako śmieszną parodię języka, a Czesi polski jako prymitywniejszą i ordynarniejszą odmianę czeskiego, Niemcy uważają rosyjski za twardy i brutalny (zupełnie nie pojmując, że inne nacje mogą w taki sam sposób odbierać niemiecki, Nie pojmujemy (zazwyczaj), że dla zachodu my nie mówimy, tylko niezrozumiale szeleścimy. Tak po prostu jest. Przypuszzczam, że podobnie jak z fonetyką rzecz ma się z wszystkimi innymi normami językowymi. Co jest “śmieszne” a co normalne wynika tylko z przyzwyczjenia. Dlaczego jednak przyswajamy w miarę łatwo pewne propozycje, a przeciw innym się zaciekle bronimy umyka mi całkowicie.