Cała prawda o Big Pharma
- 6 minut czytania - 1195 słów [Nauka] , [tl;dr]tl;dr: Według powszechnego mniemania, Big Pharma zarabia ciężkie krocie na szczepionkach i antybiotykach, wmuszając w nas niepotrzebne leki. W rzeczywistości jest o wiele gorzej.
Miałem ostatnio okazję uczestniczyć w dwóch konferencjach na temat światowych problemów zdrowotnych ("global health"), Grand Challenges Annual Meeting i Infectious Diseases in the 21th century. Naukowcy na tych konferencjach są zgodni: nie wiemy, kiedy będzie następna pandemia, nie wiemy też, co ją wywoła (chociaż stawiałbym na jakiegoś nowego wirusa grypy). Wiemy natomiast, że prędzej czy później będzie. I – że nie będziemy na nią dostatecznie przygotowani. Nie ma szczepionek… i mamy coraz mniej skutecznych antybiotyków.
Choroby zakaźne to groźny przeciwnik, bo chorobotwórcze bakterie, wirusy i grzyby ewoluują cały czas. Sprawia to, że antybiotyki bardzo szybko się starzeją – oporność pojawia się i błyskawicznie rozprzestrzenia. Oporne na penicylinę bakterie pojawiły się parę lat po tym, jak zaczęto ją masowo produkować. W 2015 nagrodę Nobla otrzymała chińska naukowczyni, Tu Youyou, za odkrycie w latch 70’ artemisyniny, skutecznego leku na malarię. Artemisynina została wprowadzona do użycia w latach 90’, jednak już w 2006 WHO zaleciło, by zawsze podawać ją wraz z innymi lekami antymalarycznymi, aby zredukować do minimum szansę na pojawienie się oporności u wywołujących malarię jednokomórkowców. Dwa lata później odkryto pierwsze zarodźce malarii oporne na artemisyninę.
Ilustracja poniżej z pracy przeglądowej Kennedy’ego i Reeda powinna zaniepokoić każdego. Przedstawiono na niej okres, jaki upływał od wprowadzenia leku do czasu odkrycia pierwszych mikroorganizmów opornych na dany lek. Jak widać, czasem wystarczą dwa-trzy lata. Oczywiście, to nie oznacza że antybiotyki te stają się bezużyteczne, bo większość przypadków wywołują mikroorganizmy nadal wrażliwe na ich działanie. Ale oznacza to, że w pewnym momencie może dojść do epidemii choroby, której niczym nie będzie można wyleczyć.
Oczywiście, wciąż pojawiają się nowe antybiotyki. Problem polega jednak na tym, że coraz wolniej. Coraz trudniej znaleźć lek, który (i) ma działanie bakteriobójcze, (ii) nie wywołuje zbyt szybko powstawania oporności oraz (iii) nie jest trujący dla człowieka. Ten trzeci punkt jest bardzo ważny, w końcu antybiotyki to trucizna, więc chociaż są bardziej szkodliwe dla bakterii niż dla ludzi, to wiele z nich potwornie obciąża organizm ludzki, w ekstremalnych przypadkach prowadząc do uszkodzenia wątroby albo szoku anafilaktycznego. Mimo wykładniczego rozwoju nauki, liczba nowo odkrywanych antybiotyków ciągle spada. Ostatni raz nową grupę antybiotyków odkryto ponad dwadzieścia lat temu (DARQ, do leczenia gruźlicy).
Po pierwsze, wszystkie łatwe do odkrycia grupy antybiotyków (“low hanging fruits”) najprawdopodobniej już odkryto, a każda kolejna grupa wymaga wykładniczo rosnących kosztów. I tu dochodzimy do sedna problemu.
Drugim ważnym powodem dla którego nie powstają nowe leki jest Big Pharma. Firmy farmaceutyczne najzwyczajniej w świecie nie mają interesu w badaniu nowych antybiotyków, bo z nich nie ma dużych pieniędzy. Antybiotyki używa się ich krótko i skutecznie (w przeciwieństwie, na przykład, do insuliny albo statyn). W dodatku nowo odkrytych antybiotyków nie stosuje się w powszechnym leczeniu – używa się ich jako leki drugiej i trzeciej linii, dopiero wtedy, gdy konwencjonalne (i tanie) leki zawodzą.
Koszt badań prowadzących do zatwierdzenia nowego leku – łącznie z testami klinicznymi – to średnio dwa miliardy dolarów i ciągle rośnie. W dodatku na każdym etapie badań istnieje spora szansa, że trzeba będzie je przerwać: lek okaże się nieskuteczny lub wręcz szkodliwy. Nie więcej niż 10% leków wchodzących w fazę testów klinicznych dociera do finiszu. A nawet jeśli wszystko się uda, to cały proces – od pierwszych prac naukowych wskazujących na potencjalną użyteczność leku, do dopuszczenia leku do sprzedaży – trwa dziesiątki lat. W przypadku szczepionek ten proces jest jeszcze bardziej kosztowny i długotrwały.
Jest więc trochę prawdy w tym, co zwolennicy teorii spiskowych mówią o Big Pharma: nie opłaca się inwestować w leki, które skutecznie leczą. Nie ma w tym zresztą żadnej tajemnicy: powszechnie wiadomo, że największe zarobki są na leczeniu chorób przewlekłych w bogatych społeczeństwach; na atorwastatynie Pfizer zarobił 125 miliardów w piętnaście lat (dla porównania: najlepiej sprzedająca się szczepionka, Prevnar 13, to przychód ok. 5 miliardów dolarów rocznie). Opłaca się więc inwestować w badanie leków na cukrzycę, choroby serca, raka, a nawet zgagę czy depresję. Big pharma nie musi nam szkodzić, żeby ciągle móc nas leczyć. Dochody z antybiotyków i szczepionek są niewielkie w porównaniu z dochodami z innych kategorii lekowych:
[caption id=“attachment_4854” align=“aligncenter” width=“500”] Światowa sprzedaż leków w 2017 roku według klasy leku (źródło: statista.com)[/caption]
Co można robić? Przede wszystkim spojrzeć na drugą część wykresu z pracy Kennedy’ego i Reeda, tę dotyczącą szczepionek:
W przeciwieństwie do antybiotyków, szczepionki się nie starzeją! Nic dziwnego: to nie szczepionki likwidują chorobotwórcze organizmy. To najbardziej wyrafinowana, najbardziej cwana maszyneria do obrony nas przed mikroorganizmami jaka istnieje na Ziemi: nasz układ immunologiczny. Nie ma bardziej naturalnego sposobu na uchronienie się przed chorobą niż szczepionka. A raz utworzona działająca szczepionka pozostanie skuteczna przez dziesiątki lat[^1]. W kontekście problemów z opornością na antybiotyki tym wyraźniej widać, jak ważną i pożyteczną bronią w walce z epidemiami są szczepionki.
Druga sprawa to w jaki sposób, kijem czy marchewką, nakłonić firmy farmaceutyczne do badań nad nowymi antybiotykami i szczepionkami. Review on Antimicrobial Resistance, inicjatywa powołana w UK przez Davida Camerona proponuje kilka rozwiązań. Przede wszystkim – pieniędzy jest dość, zwłaszcza w kieszeniach Big Pharma. RAR proponuje powołać międzynarodowy fundusz (opłacany m.in. przez Big Pharma), z którego można byłoby dotować badania nowych antybiotyków, zwłaszcza wczesne etapy badań. Najśmieszniejsze jest to, że nawet kilkanaście miliardów przeznaczonych na taki fundusz to dobra inwestycja z punktu widzenia społeczeństwa: koszty w wyniku oporności na antybiotyki szacuje się na dwadzieścia miliardów dolarów – w samych Stanach Zjednoczonych.
[^1] Nawet w przypadku grypy tak naprawdę chodzi o ciągle te same szczepionki, tyle że trzeba co roku użyć do ich produkcji nowego zestawu antygenów.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4378521/ https://www.nature.com/articles/nrd3975#t1
Komentarze
Komentarz: Razor Blady, 2018-11-26 08:12:57:
Jakkolwiek rozumiem, że na szczepionkach zarabia się ewidentnie mniej, to zestawianie zysku z 15 lat sprzedaży jednego leku z roczną wartością sprzedaży szczepionki wydaje mi się mało uczciwe. Czyżby 8,3 mld/rok i 5 mld/rok już nie wyglądało tak drastycznie odmiennie?
Komentarz: January, 2018-11-26 09:09:21:
Takie zestawienia zawsze będą kuleć, ale są obrazowe, więc się ich używa. Dlatego oprócz podania statystyki, którą uważam za w miarę uczciwą (globalny przychód) dałem te dwa przykłady. Równie dobrze mogłem porównać z Prevnarem adalimumab (Humira; 18 mlrd / rok), no ale czy to byłoby aż o tyle uczciwsze?
Jak piszesz, to, że na szczepionkach zarabia się mniej jest do dość ewidentne.
Jednej ciekawostki nie upchnąłem w notce: największym producentem szczepionek na świecie jest firma farmaceutyczna, o której prawie nikt nie słyszał: Serum Institute of India. Nikt o nich nie słyszał, bo na tych szczepionkach mało zarabia – mają przychód rzędu pół miliarda rocznie, ale produkują rekordową liczbę szczepionek – półtora miliarda dawek rocznie.
Komentarz: bartekwilczynski, 2018-11-28 16:15:37:
Bardzo ciekawa notka. Ciekawe na ile efekt “coraz krótszego czasu do wykrycia oporności na leki” wynika z naszych wciąż przyspieszających możliwości wykrywania różnych rzeczy.
Komentarz: kwik, 2018-11-28 21:26:16:
@ bartekwilczynski - raczej wcale. Wykrycie zachorowania nie wymaga nowoczesnej techniki i nie wykrywamy podobnego efektu w przypadku szczepionek. Źródłem problemu jest wzrost konsumpcji antybiotyków, przede wszystkim w hodowli zwierząt (stąd nieco spóźniony pomysł, żeby nie stosować tych samych antybiotyków do terapii ludzi i hodowli zwierząt). No i coraz więcej antybiotyków używanych jest w najludniejszych krajach świata: Global increase and geographic convergence in antibiotic consumption between 2000 and 2015.