Wirus wywołujący kaczki
- 3 minut czytania - 475 słów [Nauka]Rok temu przewidywano, że dotknie nas epidemia wirusa zachodniego nilu (West Nile Virus, WNV). I rzeczywiście: wirus ponownie zaatakował prasę, wywołując liczne kaczki dziennikarskie. Prawdopodobnie nie bez związku ze zbiorem ogórków.
W Grecji odnotowano dwadzieścia dwa przypadki zachorowań i dwie ofiary śmiertelne (obecnie już 47 przypadków, w tym 3 śmiertelne – przp. 17/8/2010). W Stanach zaś do 10 sierpnia 2010 wykryto ponad osiemdziesiąt przypadków, trzy skończyły się zgonem (źródło CDC). Oczywiście wywołało to alarmujące doniesienia prasowe w tych gazetach i portalach, którym zależy na sensacji.
Ponad pół roku temu napisałem opartą na publikacjach naukowych i dość szczegółową notkę na temat tego, co wiemy o wirusie (“Wirus Zachodniego Nilu atakuje Wirtualną Polskę”) – chwilowo nie straciła na aktualności. Tych, którzy są żądni szczegółów, odsyłam do tamtej notki, a tutaj podsumuję najważniejsze informacje:
W większości wypadków zakażenie przebiega bezobjawowo, tak że wysoka śmiertelność 4% dotyczy tylko ciężkich przypadków, które udało się zdiagnozować; rzeczywista śmiertelność jest wielokrotnie niższa.
Rezerwuarem wirusa są ptaki, infekcje człowieka to “collateral damage”, ślepy zaułek – nie ma udokumentowanych wypadków przenoszenia wirusa między człowiekiem a człowiekiem albo człowiekiem i komarem. Dlatego ważne jest monitorowanie ptaków;
Najprawdopodobniej WNV jest w Polsce obecny już od kilku lat, być może był odpowiedzialny za część zachorowań na zapalenie opon mózgowych po powodzi w 1997 r.;
Jeśli nie jest, to będzie, ale też nie będzie dużym zagrożeniem;
Na razie nie ma mowy o epidemii i nie będzie też żadnych masowych szczepień.
Objawy WNV są następujące:
Ciężki przebieg, ok. 1 przypadek na 150: objawy mogą obejmować wysoką gorączkę, bóle głowy, sztywność karku, stupor, dezorientację, dreszcze, konwulsje, osłabienie mięśni, utratę wzroku i paraliż. Objawy mogą trwać przez wiele tygodni, a efekty neurologiczne mogą być trwałe.
Umiarkowany przebieg: u mniej więcej 20% zainfekowanych objawami mogą być gorączka, bóle głowy i ciała, nudności, wymioty, czasem powiększone gruczoły chłonne lub wysypka na klatce piersiowej, brzuchu i plecach. Objawy mogą ustąpić nawet po kilku dniach, chociaż mogą też trwać przez kilka tygodni.
Osiemdziesiąt procent zainfekowanych nie ma żadnych objawów.
Źródło: CDC.
Najlepsza ochrona to unikanie ugryzień komarów – czyli: długie spodnie / długie rękawy, siatki na oknach, usuwanie miejsc lęgowych komarów (stojąca woda), spray na komary, a jak komary atakują to przenieść się w inne miejsce. Sprawa jest jednak póki co dość teoretyczna, o wiele większą uwagę trzeba zwracać na kleszcze. Dla porównania: rocznie w Polsce jest kilka tysięcy przypadków boreliozy z Lyme i kilkaset przypadków kleszczowego zapalenia mózgu (KZM). Śmiertelność KZM to zaś około 1% (w Niemczech; źródło – Robert Koch Institut). W samym lipcu 2010 było już w Polsce ponad cztery tysiące wypadków boreliozy i sześćdziesiąt przypadków KZM (źródło: PZH).
Dziwię się jednak zwolennikom teorii spiskowych. Przecież oczywistym jest, że nie chodzi o wypuszczenie zabójczego wirusa, tylko znalezienie pretekstu do opylania (oficjalnie będzie się mówiło, że chodzi o kontrolowanie plagi komarów). A wiadomo, że jak opylają, to chodzi im o mindfuckcontrol.