Cytat dnia. Ale nie na wesoło.
- 7 minut czytania - 1465 słów [Cytat na dziś] , [Pseudonauka]Co z tego, że żadnemu homeopacie nie zmarł żaden pacjent?
Jest coś, co łączy mnie z Jackiem Kurskim: poezja Jacka Kaczmarskiego. Zamiast komentować bezdenną głupotę powyższego cytatu (żyjemy w czasach Google Scholar, na litość, każdy se może sprawdzić) i cynizm jego autorki, przytoczę kilka fragmentów biografii Jacka Kaczmarskiego napisanej przez Annę Grazi. Celowo zostawiam fragment o polskiej służbie zdrowia, bo myślę, że jest to niebagatelny przyczynek w dyskusji o homeopatii:
Na przełomie 2001 i 2002 roku Kaczmarski zaczął skarżyć się na ból gardła. Przez blisko trzy miesiące lekarze uspokajali go, lecząc antybiotykami infekcję wirusową. Dopiero na początku lutego zdecydował się na przeprowadzenie badań. Diagnoza, którą poeta otrzymał w dniu swoich 45. urodzin, brzmiała: złośliwy nowotwór dolnej części krtani i przełyku w trzecim stadium zaawansowania 1. Lekarze doradzali mu natychmiastowe poddanie się operacji i wycięcie zdrowej krtani.
[…]
[Kaczmarski] ostatecznie odrzucił możliwość przeprowadzenia operacji i zdecydował się na metodę nieinwazyjną w austriackim Centrum Rehabilitacji i Regeneracji Onkologicznej w Igls koło Innsbrucku4. Przed wyjazdem do Austrii poeta próbował tez medycyny alternatywnej 5. Oto jak o wyborze metody leczenia wypowiadała się ówczesna partnerka barda, Alicja Delgas.
„Postanowiliśmy sprawdzić każdą możliwość i niczego nie lekceważyć. Przeszukując Internet ku naszemu zdumieniu stwierdziliśmy, że jest bardzo dużo metod walki z rakiem. Właśnie z sieci dowiedzieliśmy się o istnieniu Centrum Medycyny Andyjskiej w Londynie, dzięki czemu Jacek dość wcześnie zaczął przyjmować leki andyjskie i amazońskie. Miały one postać płynną i można je było pić mimo coraz większych kłopotów w przełykiem”
Kaczmarski przyznał, że nie wierzył w skuteczność wszystkich form leczenia, z jakich korzystał, chciał jednak pokazać swojej partnerce, że robi wszystko, by się wyleczyć.
[…]
Terapia w Igls rozpoczęła się od wszycia sondy żołądkowej. Na dalszy etap leczenia składało się głębokie, punktowe ogrzewanie krtani (53,8oC, 150 wat, 60 minut, dwa razy w tygodniu w ciągu trzech tygodni) oraz terapia polem magnetycznym. Jednocześnie Kaczmarskiemu podawano leki homeopatyczne, witaminy mające stymulować układ odpornościowy, selenit oraz lek o nazwie ukrain.
[…]
Terapia była bardzo kosztowna, opłata za jedną dobę pobytu (w cenę wliczone było leczenie i wyżywienie) wynosiła 320 euro, zaś trzytygodniowa kuracja oznaczała wydatek rzędu 6700 euro. Pierwszy etap leczenia sfinansowany został przez Ministerstwo Zdrowia, za kolejne chory zapłacić musiał sam.
[…]
Rozpoczął także pisanie satyrycznej powieści poświęconej chorobie i kontaktom z polską służbą zdrowia, a także spotkaniom z bioenergoterapeutami z całego świata. Inspiracją stały się dla poety przeżycia związane z wizytami w przychodniach i szpitalach. Znamienny jest przykład przytaczany przez Kaczmarskiego w wielu wywiadach. Otóż, gdy zjawił się w gdańskim szpitalu w celu pobrania wycinków z gardła, podsunięto mu do podpisania oświadczenie, że pacjent nie zgłasza pretensji za ewentualne wybicie zębów.
[…]
W nocy z 9 na 10 kwietnia 2004 r. pogotowie zabrało go – po raz kolejny w ciągu ostatniego miesiąca – do szpitala na gdańskiej Zaspie. Około godziny szesnastej Kaczmarski stracił przytomność. Chwilę wcześniej napisał Alicji Delgas kilka słów: „Alu, to były piękne dwa lata” i „Gdyby nie ty – już by mnie nie było”. Odszedł we śnie, z uśmiechem na ustach, kilka minut przed godziną dziewiętnastą, w Wielką Sobotę, 10 kwietnia 2004 r.
Komentarze
Komentarz: wo, 2009-10-14 11:28:31:
“Przeszukując Internet ku naszemu zdumieniu stwierdziliśmy, że jest bardzo dużo metod walki z rakiem”
No więc to właśnie sprawia, że ostatnio robię się coraz bardziej nietolerancyjny wobec internetowej szarlatanerii. “Przeszukując internet” człowiek znajdzie więcej tekstów o teoriach spiskowych dotyczących 9/11 niż rzetelnych materiałów. I oczywiście jako pierwsze będą wyskakiwały serwisy jakichś oszustów naciągających ludzi na medycynę alternatywną. W tym wpadku oszustów zbrodniczych.
Komentarz: ztrewq, 2009-10-14 11:49:52:
Zgoda.
Ja mam trochę inną perspektywę, bo w realu w DE nie spotkałem lekarza, który by mi próbował wciskać kit – chociaż prawie wszyscy kiedyśtam proponowali mi leki homeopatyczne. Żaden z nich nie był szarlatanem, żaden nie opowiadał mi berów o działaniu polimerów wody, żaden nie wahał się zmusić mnie do antybiotyku albo posłać do innego specjalisty jak było trzeba. Stąd się wziął mój ambiwalentny stosunek do homeopatii.
Ale jak sobie przypomne takie historie jak z tym Kaczmarskim, to ciarki mnie przechodzą.
Komentarz: janekr, 2009-10-14 12:05:40:
Proszę jednak o postawienie kropki nad i. Czy dobrze rozumiem z opisu (leki homeopatyczne, selenit i ukrain), że ten instytut w Igls (za pieprzonych 320 euro dziennie) to właśnie szarlataneria? Jeśli tak - jak coś takiego może funkcjonować w Austrii i być refundowane przez nasze ministerstwo?
Komentarz: ztrewq, 2009-10-14 12:17:09:
Szczerze? To nie wiem. Tu jest ich adres. Chyba nie; jak guglam, to hypertermia najwyraźniej jest stosowania w leczeniu raka: http://www.cancer.gov/cancertopics/factsheet/Therapy/hyperthermia
A number of challenges must be overcome before hyperthermia can be considered a standard treatment for cancer (1, 3, 6, 7). Many clinical trials are being conducted to evaluate the effectiveness of hyperthermia. Some trials continue to research hyperthermia in combination with other therapies for the treatment of different cancers. Other studies focus on improving hyperthermia techniques.
Komentarz: ztrewq, 2009-10-14 12:33:35:
P.S. Ale mają też akupunkturę, “nutritional therapy”, insulin potentiation therapy, hydro-colon therapy (“In this process our hydro-colon therapy takes effect. During this treatment rotting substances and accumulated debris which sticks to the intestinal wall are gently dissolved by water from the gut wall and washed out.” – does this ring a bell?)
To wszystko to nie jest leczenie raka homeopatią. To wszystko jest “borderline” – niepewne, nie mające silnego oparcia w literaturze bądź wręcz podejrzane środki stosowane np. do zwalczania złośliwych nowotworów.
Co do hypertermii, to rzeczywiście jest mnóstwo badań, ale z tego co widziałem, to eksperymentuje się z kombinacjami hypertermii, radioterapii i chemoterapii.
Komentarz: miskidomleka, 2009-10-14 14:14:58:
“During this treatment rotting substances and accumulated debris which sticks to the intestinal wall”
Oczywiście wszystkim wiadomo, że nic nie przywiera, wiemy to chociażby od pokoleń anatomopatologów rozcinających jelita nieboszczykom.
Jestem zbulwersowany, że Minsterstwo Zdrowia wywalało pieniądze podatników na coś takiego.
Komentarz: ztrewq, 2009-10-14 14:50:21:
A jak sądzisz, co by się działo, gdyby rząd SLD odmówił Kaczmarskiemu leczenia raka?
Komentarz: asmoeth, 2009-10-14 14:59:45:
Widzę, że tekst Astromarii obrabiają po kolei wszyscy ;-) Nie dziwię się zresztą, bo takiej bezczelności to ja od bardzo dawna nie widziałem.
Jako stały czytelnik muszę podziękować za wklejkę o Kaczmarskim. Obiło mi się o uszy kiedyś, że rzeczywiście próbował różnych alternatywnych terapii, ale słyszeć - to jedno, czytać twardy tekst - to drugie.
Komentarz: miskidomleka, 2009-10-14 15:04:29:
No i dzięki temu wydali na to moje podatki. Ech…
Komentarz: pan_opticum, 2009-10-15 18:27:46:
“Jeśli własny mocz wypiję, to będzie szansa, że przeżyję”
Komentarz: bart, 2009-10-25 21:21:05:
A czytaliście ten tekst?
Mikstura, w którą uwierzył również cierpiący na raka krtani solidarnościowy bard Jacek Kaczmarski, nie była tania: dzienna porcja kosztowała około tysiąca złotych, a należało ją zażywać miesiącami. Prokuratura ustaliła, że w rzeczywistości był to płyn ze sfermentowanych buraków, czosnku i różnych ziół.
Komentarz: urbane.abuse, 2009-10-26 14:57:00:
Zapewne wszyscy zgromadzeni wiedzą, że Szwajcarzy będą sobie refundować homeo? Demokracja bezpośrednia ma też swoje wady, niestety.
Komentarz: ztrewq, 2009-10-26 15:11:17:
Pah, Niemcy refundują od dawna. Np. za lek homeopatyczny na ząbkowanie (w rzeczywistości: placebo na uspokojenie dla rodziców) nie płaci się ani grosza.
Komentarz: ztrewq, 2009-10-26 15:14:42:
Sam nie wiem, czy bardziej śmieszne, czy bardziej straszne.
Sędzia chce dokładnie wiedzieć, jakie to były związki. B. się złości: - Jak to, jakie? Lecznicze.
- To znaczy?
- Mikroelementy, sole mineralne.
- W jaki sposób pan sprawdzał występowanie tych elementów?
- Co miałem badać, przecież wiem, co tam wkładałem.
Komentarz: ztrewq, 2009-10-26 15:15:56:
Aaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaa, my head hurts:
Prowadziłem też badania laboratoryjne dla udowodnienia tezy o podobieństwie struktur pleśni i nowotworu. Sprawdzałem działanie mojego leku na pleśniach i owadach. Zanurzałem zieloną muszkę w antyrze i ona brązowiała, co znaczy, że ją wypaliło. To samo działo się z pleśnią, która jak rak rozrasta się w kształcie pajęczyny.
Komentarz: wo, 2009-10-28 12:52:02:
Wprawdzie z podaniem źródła, ale jednak bezczelnie wykorzystałem to spostrzeżenie w felietonie w jutrzejszym “Dużym Formacie”. Tak to jest, jak się wpuszcza dziennikarzy na blogi…
Komentarz: Generał Lee, 2009-10-29 01:57:26:
Czy do lekarskiej przysięgi “Nie szkodzić” powinniśmy dodać także “Leczyć”? Bo przecież podawanie komuś zmielonej trawy za tysiąc złotych pomoże tylko w jednym - szybko odchudzi mu portfel. Znalazłoby się także miejsce na mały punkcik “nie oszukiwać”.
Komentarz: oszukaj ruletkę gra progresywna, 2011-02-03 14:21:44:
No i dzięki temu wydali na to moje podatki. Ech… 8 brb
Komentarz: azrael229, 2017-04-10 07:52:07:
Wiem, że to nekromancja wątkowa, ale, że post dziś przypomniany…
Otóż w etyce lekarskiej “primum non nocere” utrwaliły kodeksy z wieku XVIII i XIX. Oryginalnie było właśnie leczyć, cytując za Różyńską i Chańską:
“Lekarz składający przysięgę obiecywał: „będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i zdolności ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy”, a „do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, wolny od wszelkiej chęci krzywdzenia i szkodzenia”. Do niego skierowane było pouczenie Hipokratesa zawarte w dziele Epidemie: „Jeśli chodzi o choroby, to miej w zwyczaju dwie rzeczy: pomagaj, a przynajmniej nie wyrządzaj szkody”. Zasada działania na rzecz dobra chorego również dziś stanowi podstawową normę etosu zawodów medycznych.